sobota, 30 maja 2009

de servorum

Mam już przetumaczony wstęp, teraz przede mną gwóźdź programu czyli cała reszta! Mam tez juz przetłumaczoną wersję tekstu od Do. ... eh... [i me rozmarzone oczy] . Najpierw jednak trzeba posprzątać, zrobić obiad (filety z kurczaka w krakersach, zobaczymy co z tego wyjdzie), a motywacji nie trzeba szukać, bo juz jest.
W radio Raport o stanie świata.
Wykoncypowanie czegość mądrego zajmuje mi strasznie dużo czasu. Tak dużo, że audycja powoli dobiega końca. Juz się skończyła.
No i zostałam sama na włościach.

środa, 6 maja 2009

Dum spiro, spero *

Dzisiejsze ćwiczenia ze źródloznawstwa można zaliczyć do tych z typu "pan dokotr nas objeżdża za brak skupienia, ignorancje wobec lacińskich inskrypcji, ogólny brak zainteresowania tematem i wmawiania nam, że totalnie nic nie zrobilismy". Nie nasza wina, że Komunista, NOPy i inne stwory opanowaly zajęcia. Co prawda odezwalam się w sumie trzy razy, w tym dwa na temat, że to nie jest genetivus singularis, a dativus singularis. Jak tu jednak się nie zgodzić, że lacina potrzebna jest, a Cyceron wielkim poetą byl. Aha. Jakby ktos się pytal, to nie byly zajęcia z laciny.


Niektórzy się wylaszczają, a niektórzy niektórym prawią komplementy nie znając się na tegorocznych trendach. To mnie boli.
Za to ja mam mega obrzydliwe buty, które ciągle mi się rozwiązują, dlatego odprawiam co rano tańce rytualne, aby przestalo padać. Ja wiem, że susza, że uprawy marnieją, rzepak nie ma odpowiednich warunków do rozwoju, ale przepraszam bardzo, jakby taki rzepak, pszenica, żyto mialay takie buty co ja, na pewno by mnie zrozumialy.

Jutro wielka feta jubileuszowa na uniwersytecie, dlatego ekonomiczna ma wolne...A wy się dziwicie, że ja wszystkiego nie potrafię zrozumieć...

*bez sensu, ale mądrze brzmi i po lacinie.

Amnesty International