środa, 27 stycznia 2010

Personal responsibility

Pamiętacie scenę z "Misia" z kotłowni? "Pani kierowniczko, ale jest zima, to musi być zimno". Dziś w PKS zimno jak diabli, kierowca mówi, że jest przecież włączone ogrzewanie, a szyby od środka zamarznięte chyba przez przypadek... No to za telefon do dyrekcji PKSu w G., która jak pan z kotłowni informuje, że "przecież jest ekstremalnie zimno, to musi być zimno!". No błagam! PKP przy PKS to jakiś Shinkansen. Jestem jedyną chyba osobą, która nie narzeka na pociągi...

A właśnie, co do pociągu, ucięłam sobie w czasie podróży przemiłą pogawędkę z pewną dziewczyną. Zagadnęła mnie, bo zobaczyła, że czytam pewien podręcznik, który przypomniał jej o czasach studenckich. Miła rozmowa, o studiach, o tym, że się doktoryzuje, pytania o wykładowców, bo a nuż miała z tymi co ja mam, mimo, że inny wydział, o wyjazdach zagranicznych etc. Przemiła osoba i przemiła rozmowa.

Wciąż pobrzmiewa mi w uszach, chodzi za mną i nie daje o sobie zapomnieć koncert Archive w Poznaniu. Personal responsibility, personal responsibility, personal responsibility... Dużo nowych kwałków, do tego kapitalne wizualizacje, ale też "Fuck U", no i taki "Again" na Encorach, jakiego jeszcze nie słyszałam, zwalił mnie z nóg i nie tylko mnie. Zespół kolejny raz pokazał, że koncertowo są niewiarygodni.


piątek, 15 stycznia 2010

Jimmy Page

Na koniec "fantastycznego" dnia i ogólnie rzecz ujmując tygodnia wytężonej pracy umysłowej spaliłam patelnie... No o mały włos spaliłam. W każdym razie kuchnia była szara od dymu, a do tej pory, mimo usilnego wietrzenia całego mieszkania, unosi się w powietrzu taki nieprzyjemny zapach spalenizny. To wszystko przez ksero na wydziale! Siedziałam blisko pół godziny na ławce przed czytelnią czekając na moje ksera, kiedy mogłabym zabrać teczkę pana mgr do punktu ksero przy wydziale, ale nie, nie chcieli mi jej wydać. W każdym razie z obiadu nici wyszły, stołówkę mi zamknęli...Co prawda mogłam pójść na placki po drugiej stronie ulicy, czy też na obiad wegetariański, ale już zrozpaczona, wróciłam do domu, bo po drodze musiałam kupić owoce, dużo owoców. Zresztą kolejny raz kotlety sojowe z kiełkami... Chciałam normalny obiad! 

Zresztą miałam w planach zakupy, nowe słuchawki do iPoda, może nowa płyta... Szczerze, nie miałam na to siły.

Teraz siedzę, niczym dziecko z chorobą sierocą słuchając piątkowej Listy Osobistej Metza z Jimmy Pagem w roli głównej. Na ten wywiad, na listę Jimmy'ego napalałam się od początku roku, kiedy to pan redaktor ogłosił, że ma się takowy pojawić na antenie jedynego, słusznego radia. 

piątek, 1 stycznia 2010

Lista Osobista wersja mało osobista

Włączam Metza (piątkowa LO) a tam U2. Zresztą ShoutBoxowa grupa zaraz jeszcze gotowa jest uwtorzyć trzyosobowy fan club pana redaktora. Zakochałam się w The Last Shadow Puppets, a to wszystko przez Adama Claytona i jego commute to studio in France. Film do obejrzenia na Facebooku na profilu U2, wystarczy dobrze poszukać.
My mistakes were made for you i śnił mi się McDreamy. Jechaliśmy tramwajem, o zgrozo!
Wczorajszy DJ- the best DJ ever! Było The Last Shadow Puppets, U2 spejalnie dla mnie, The Clash, Stonesi, The Beatles, Porcupine Tree...

Słucham My mistekes were made for you i namyśl mi przychodzi riwiera francuska, wakacje, cabriolet...Smash to smithereens.
Zrobił się leniwy wieczór. Ja lubię takie leniwe wieczory. Wtedy można włączyć sobie na DVD film, czy koncert.

Zepsuło nam się w kuchni radio- tragedia. W sobotę jedziemy kupować wieże.

Moja dzisiejsza lista osobista:
1. The Last Shadow Puppets "My mistakes were made for you"
2. The Clash "London Calling"
3. John Mayer "Gravity"
4. U2 "New Year's Day"
5. The Verve "Bittersweet symphony"

Amnesty International