środa, 26 marca 2008

Surrealistycznie

"Surrealistyczne, acz miłe"- pamiętacie te słowa wypowiedziane przez Hugh Granta w "Notthing Hill"?
Ja powinnam mówić: "Surrealistyczne, acz prawdziwe". Tak, prawdziwe.

Uśmiecham się na myśl o tych paru godzinach.

Update 29.03.2008

Dziś złość? Nie. Tylko, że ja nie chcę być Eleanor Rigby.

sobota, 15 marca 2008

Truskawkowe pole

Baterie w końcu kupione, kabel jest. Zdjęcia można wreszcie wgrać na komputer. Ile było czekania, wkurzania się i ogólnie pojmowanej irytacji.





No niestety Jastrzębie przegrało.

Ostatnie tygodnie przyniosły lekką kompromitacje przy automacje z jedzeniem, parę samochodowych podróży i Wielki Mur Chiński, który z uporem maniaka prześladuje mnie w snach. Interakatywno-literacka podróż do Indii odbyła się bez zakłóceń, za to obraz Chin chodzi za mną zarówno w dzień, jak i w nocy. Z naciskiem na nocy. Dobrze, że za towarzysza mam Herodota.
Kino też mnie pociąga i nie zapomina o sobie zapomnieć..."Aż poleje się krew".

Uzależniłam się od skrzynki pocztowej o "odebranych wiadomości". Od tygodnia brak wiadomości. Nie przejmuję się tym jednak, bo wiosna tak pięknie pachnie na Wildzie.

Cały czas chodzę nucą "Strawberries Fields", cover Beatlesów, w wykonaniu Strugessa i Andersona.
Słodkie jest to truskawkowe pole.

wtorek, 4 marca 2008

W podzięce dla Borrominiego

Himmel über mir, und das moralische Gesetz in mir... Sprawiam wrażenie, że ja taka intelektualistka ze mnnie. Kiedyś trzeba zacząć, a jak zaczynac to już od klasyów. Chyba jeśli chodzi o filozofie, to na tym zdaniu rozpocznie i zakończy się moje obcowanie z filozofią w tym tygodniu, bo coś sądzę, że pomylę drogi w drodzę na wykład i zawędruję do kina czy do sklepów w poszukiwaniu butów. No i w tym momencie upadło wrażenie "wyższej inteligencji". Tak, wiem, jestem płytka.
Dziś dzień włoski w "trójce". Serce aż się wyrywa do ukochanego Rzymu, na Via Corso czy Piazza Navona. Tam tak pięknie promienie słoneczne padają na twarz, gdy leży się na marmurowej ławce. Marzycielsko. Brakuje tylko soundtraca z "Marzyciela" czy piosenek Erosa Ramazzotiego. Per me, per sempre!

Na razie w głośnikach zbieranina muzyczna, począwsze ot Beatlesów, skończywszy na Mobym, a do tego kolejne muzyczne rewelacje od McDreamy'ego.
Zwariowałam. Uzależniłam się od skrzynki pocztowej.

Amnesty International