sobota, 29 maja 2010

Forever and ever

Jak na razie emblematy, heraldyka, semantyka słowa i obrazu mnie znudziły. Krótka przerwa.
Kręgosłup boli niemiłosiernie, ale dzięki temu zapominam o nodze. Odstawiłam lekarstwa na bok. Wczorajszy wieczór spędziłam wybierając jakieś nowe aplikacje na iPhona. Oczywiście nic nie wybrałam. Nauczyłam się włączać telewizor. Zrobiłam jakiś postęp. Na pytanie taty czy oglądałam wczoraj telewizję, odpowiedziałam, że tak, Wiadomości, a potem poszłam do góry. Czasem mam wrażenie, że traktowana jestem jak zagubione dziecko przynajmniej, w najlepszym wypadku z chorobą sierocą. Głos Matta Berningera nastraja mnie dość pesymistycznie, w każdym razie nie tak, żeby być wulkanem energii i radości. Może czas lepiej wrzucić do odtwarzacza poczciwą trylogię berlińską?



Obiecaliśmy sobie kiedyś, że pojedziemy na Glasto. Szkoda, że takiego Glasto z Bowiem, Elvisem Costello, Coldplay podczas jednego festiwalu już nie będzie.
Już niedługo będziemy musieli pakować nasze plecaki i namioty i biec na pociąg.

Brak komentarzy:

Amnesty International