sobota, 5 lutego 2011

we invented a summer loving torture party

Ten pociąg był taki smutny. Wszystkie pociągi osobowe są smutne. Choć nie... Taki nie był pociąg z Ostravy. Z drugiej jednak strony pewnie taki był, tylko ja byłam zbyt zmęczona i zbyt zestresowana faktem, że za dwa dni zaczynam nową pracę. Osobowy do Szczecina był naprawdę smutny, a ja siedziałam wpatrzona w rozwalające się ściany pociągu. Byłam tak zmęczona, że nie byłam w stanie nawet słuchać muzyki, nie mówiąc już o czytaniu. To gapienie się przed siebie najwidoczniej irytowało licealistkę siedzącą na przeciwko mnie. Ona czytała, słuchała muzyki, z głową wykorzystywała czas i denerwowała się moi cichym towarzystwem, towarzystwem wymęczonej przez chorobę i stres osoby.
Miałam to szczęście, że tym razem nikt nie chciał ze mną rozmawiać, opowiadać mi swojej historii życia.

Lemonworld.

Słuchanie Massive Attack i The National ma mi zastąpić Budapeszt. Nie przypomnieć, a zastąpić. Bo zapomnieć nie można whisky pod kościołem, piwa na Csepel, czy opalania się na zamku w Wyszehradzie. Gorące pozdrowienia z Wyszehradu przesyła I.

Ciepły głos Matta. Już niedługo.
Chciałam optymistycznie, nie udało się, naprawdę chciałam. Włączę nową płytę Destroyer. "Nie ma żadnej złej nuty. Intro jest genialne". Co ja bym bez niego zrobiła? Dalej słuchałabym Massive Attack . Już niedługo. Oby było ciepło. Będzie miał rozpięty płaszcz, a ja założę zielone buty.

Na amazonie można kupić muzykę. Nie płyty, a muzykę. To mnie smuci, tak samo jak pociągi osobowe.

Brak komentarzy:

Amnesty International