Od paru dni męczą mnie straszne sny...Może nie takie straszne od razu. Część z nich na pierwszy rzut okaz wydaje się bardzo przyjemna, ale po przebudzeniu ogarnia mnie niesamowite uczucie pustki i strachu, że zaczynam powoli wariować, a to wszystko przez niego. Ważne, żeby mieć na kogo zrzucić całą odpowiedzialność czy też moje smutki i rozterki. Nawet w sposób czysto wirtualny pomaga to swoistym oczyszczeniu myśli, choćby nawet do kolejnego wieczoru, snu.
Wiosenne niebo przyprawia mnie swoim głębokim błękitem o zawrót głowy. Zresztą nie mnie tylko. Nasz pupil łapie pierwsze promienie Słońca i wygrzewa się na balkonie.
Od Codzienność |
2 komentarze:
Chyba znam ten rodzaj snow. Niecierpie, kiedy je mam, bo po nich czuje, ze trace zycie na niewazne sprawy. A tak nie jest, o nie.
Zwalaj na niego ile wlezie, tak ma byc.
Reks, the amazing pies-wiewiorka! ;)
słówka, o tak.
Prześlij komentarz